POEZJA2019-08-29T19:55:39+02:00

VERA

Vera w bajecznej bluzce, zieleniejącą wiosną

W tle dopisany szkic, dopisane zdjęcie, dopisany wiersz

Vera przeciera obiektyw swego weterana Nikona,

Opiera się o stare drzewo przy drodze na skrót,

Uśmiecha się łagodnie, wręcz tajemniczo;

Nie zapowiada jakiejś gwałtownej zmiany pogody

Będą przez cały dzień moczyć pędzle w różnych barwach

I na różne znane im tylko sposoby.

Vera uśmiecha się tajemniczym zdumieniem

Wydaje się jej, że malarze tańczą wokół swoich sztalug

I na swój  tylko w im znanym języku sposób rozmawiają

Z kolorami farb wyciskanych na palety. Dzisiaj znowu tańczą.

Będą musieli zapisać   zieloność i powiew wiosny

Jeszcze nie wiedzą, że bajeczność barw bluzki to zapowiedź

Nadchodzącego lata

ROMANOWI G>

łysy ojciec

łysa matka

łysa też

do kurzu szmatka

łysy synek

łysa córka

łysa także

żony dziurka

łysy księżyc

łyse słońce

łyse też

są chłopów końce

łysy też

jest nasz Gileta

choć łysina

jeszcze nie ta

KAVA ZA PACNAT MINUT SZEST

Ranní mlha raší
v korunách stromů
Bzukot hmyzu
ukrytého v křoví
Oživený pohyb a pokřik ptáků
v odkvétající vůni jasmínu
Tráva dychtivě upíjí
rosu před narůstajícím
úpalem dne
Slunce si rovná paprsky
rozsypané poházené kolem
dokola bloumajících mraků
Nesmělé růže a barevné lupiny
teplem nabývají odvahy
Jiskří kapky na květech
rozložité mochny
Vzduch unavený nocí
se ukryl ve stínu
aroma ranní kávy
Nebem modrající kouř cigarety
jak nepotřebné zaskřípění
na paletě vycházejícího dne

Postrzeh

Nad námi těžké mraky
před námi běl spoutaná
držákem stojanu

Spletené větve stromů
odrazem ponořené
do pohaslé zeleně vody
Vítr se shlíží v rybníku
přetnutém puklinou desky
připevněné k tyčím

Pod víčky očí ukrýváme
fragmenty skutečnosti
svět v miniatuře
prchavou chvíli prožitku
na sítnici očí

Sobě známou cestou
proniká světlo
na kapky barev zachycující
proměnlivou zeleň stromů
u zapomenuté lávky rybníka
bielawské nádrže

Bielawa

XXX (niebo…)

                                               niebo rozerwało naszyjnik

perły deszczu

spadły na ziemię

płacz natury

KRZINICE

Verze Kopeckiej

 

Upalny dzień i wszystko

jakieś wyraźniejsze

pachną jaśminy i trawa

przydomowego ogrodu

Nad Broumovskimi Skałami

przeciągają chmury

Lśnią dachy domostw

Jak wyjęte z pobliskiego stawu

Światło zmoczonymi palcami

gra na dachówkach

Na rybnik za górką

błękitem  opada burza słońca

I przez tę chwilę całe Krzinice

Tak wyraźne jak nigdy dotąd

 

 

Krzinice, 20.06.2012 r.