XXX ( nie boję się…)
Nie boję się zmartwychwstania
Nie wiem nawet czy wprzódy
umarłem, mój profil na fejsbooku
ma się całkiem nieźle.
Obawiam się, że nie będzie zbyt
głośno, ponieważ czytam powoli i
szeptem strony książki życia
Wyrzucam niewygodne akapity
zostawiam pauzy i przemilczenia
domysłom urzedników Boga
Nastanie dzień, godzina i człowiek
taki jak ja znajdzie moją obskórną
Książkę i będzie żył zawartą w niej
przeszłością na chwilę a to moja
Nieśmiertelność i Zmartwychwstanie
XXX ( w nocy widziałem Mariana…
W nocy widziałem Mariana Jachimowicza,
Nerwowo przygładzał dłonią włosy,
mówił szybko i szeptem
z bladym uśmiechem na twarzy,
jakby chciał zdążyć przed ucieczką snu
„szukałem skamielin w bryłach węgla
w gablotach wałbrzyskiego muzeum
szukałem praśladów istnienia”
Cokolwiek oznaczał sen pewnym mi było
Tam w niebie, nie tu na ziemi
słowa leżą na kamieniu,
pod krzakiem czerwonego głogu,
pod zieloną igliwiem sosną.
Jak to dobrze, że Zdzisław zje z nami kolację
do wierszy podam czerwone wino
Czy tak się nazywasz jak to miasto
wyludnione z wież wyciągowych kopalni
dawno już umarłych, gdzie”
Wybacz mi, że tak źle strzegłem Twoich wierszy
zamkniętych w dymiących koksowniach .
A, już sobie przypomniałem
to było w Wałbrzychu, ulica 22-Lipca, Asnyka, Cicha, Zielona,
Mydełkowa, Zapomniana 24, był jeszcze gabinet
z dużym biurkiem, ze starą kanapą i szufladą na wiersze
A, i jeszcze łóżko szpitalne w białej sali i
XXX (ognie brunatne…)
Ognie brunatne całą noc płonęły
Ognie niecnie okłamywanych prawd
W Radkowie biły dzwony bazyliki
Nazajutrz w słowach odwracanych
Nieporadnością zmąconych głów
Szukali znaczeń, w mroku zagubionych
I w zwątpieniu i w nadziei słuchali
Otuchy słów księdza Gerharda
A On rzucając wezwanie nazistom
Ogniem słów mówił o Ojcu
By zasłonę zsunowszy z swoich oczu
Odkryli życie i śmierć w jednym obliczu
Kudowa Czermne – Bystrzyca Kłodzka
Wrzesień 2012 r.
Andrzej Niżewski
XXX (kim jest…)
Kim jest ów
Pochylony nad
Bielą kartki papieru
Siedzący człowiek
To nic ważnego
Gdy ulatują słowa snu
Śpiący poeta
XXX (złocistą alejką…)
Złocistą alejką
Miododajnych lip
Podąża starzec
Podpiera się laską
Idzie swoją drogą
OKNO
Nie pamiętam
Kiedy ostatni raz
Przeniknęło mnie
Ludzkie spojrzenie
Teraz pająk
Snuje sieć