Szliśmy ulicą Broumovskich Ścian
Pośród kamiennych posągów
Płynących w krwawych strumieniach
Wschodzącego słońca
Szliśmy w nadchodzący dzień
Powstający z łona matki czasu
Trawy grały plejadą
Szurków kropli porannych
I cisza wypełniona zdumieniem
Jeden zachwyt i jedno spojrzenie
Może za chwilę uchwycone pędzlami
Spokój i kolory poranka w
Blejtramy zamknięte niezamykane
Oddech w płuca nabrany i
Ten wir pędzli, szpachli z farbami w
Tańcu tworzenia
I ta cisza, cisza wypełniona
Aktem twórczym