Tam nad wylegującą się doliną
Dostojnego Chełmca, Mniszka kopułą
Niebem gołębiarze jastrzębie
Ujeżdżają wiatr – odwieczni żeglarze
U stóp Boracza podnóżem Dzikowca
Gałęzią nasypu od liścia
Do liścia stacji i pełna mozołu
Gramoli się gąsienica pociągu
Do snu już układa się Mniszek
W sen zapada jego stożek kamienny
Schodzi w zadumie dzień miniony
Krzyż Chełmca rozpostarł swoje ramiona
By objąć mieszkańców doliny
Kamienie szepczą wieczorne modlitwy