KL Dachau
Pamięci błogosławionego ks. Gerharda Hirszfeldowi
To miejsce bagniste i mokre
obozowe baraki tu rozsiadłe
spadają w milczenie
coraz rozleglej zarastanej przestrzeni
Strzelisty horyzont otwiera powietrze ,
którego już nie staje płucom
umęczonym obozową katorgą
Zaczynam od palców,
które promień Eucharystii
tkliwie osłaniają
przed okiem kapo
Zaczynam od palców,
które ziarenka różańca
tkliwie przesuwają
Pochylam czoło Panie
przed obozowym krzyżem,
który włożyłeś na me ramiona
Pochylam czoło Panie
przed odchodzeniem od
twardych kropli słońca
co trwają w dogasaniu
umierających płuc
Kudowa Czermne- Bystrzyca Kłodzka
wrzesień 2012 r.
Andrzej Niżewski
On Henryk
On Henryk
w kamizelce
tysiąca kieszeni
czasem wybielonej
i te jego fajki
w uchwycie karnie stojące
wspominające
ciepły smak dobrego tytoniu
On trwa w swojej arce
na ciszy czasu płynącej
On
niepokojem trosk przygnieciony
chwilami zdaje się zastygły
w swojej staroświeckości
On
aptekarz wiekowy
waży myśli
złotopiórych marzeń
nim ułożone
w choreograficzne układy
ulecą
w gwiazd odległe światy
On
krawiec wiekowy
o twarzy tysiąca trosk
w labiryncie myśli splątanych
kolorową nicią szyje
innych i swoje marzenia
On Henryk (więcej…)
Ogród
Motyle słów różowieją
w ukośnej poświacie
zachodzącego słońca
Bluszcze otaczają
wyniosłą zielenią
ciemniejący wewnątrz plac
z ceglaną resztką dawnej zabudowy
Za wieczorne cienie
ogrodowych drzew i krzewów
odleciały wiersze
ubrane w groty jeżyków
Ptaki słów pozostają jeszcze
metaforą upalnego dnia
na tężejącą z Mniszkiem
ultramaryną nieba
Może ostatni promień słońca
pozszywa złotą nicią
moją dziurawą duszę
Noworudzkie dzwony
Słońce rozbudzone
Rozdzierają powietrze
Noworudzkie dzwony
Z cieniami nocy pierzchają
Mgły przyczajone w czubach sosen
Do porannego koncertu lasu
Ćwiczą pierwsze ptaki
Przeciąga się niebo wsparte stopami
O Górę Świętej Anny i leniwie
Drapie się o krzyż zapomnianej kapliczki
Sędziwe modrzewie postrzępione jesiony
I białe pniami potargane brzozy
Dosypiają jeszcze po nocnych igraszkach
Z wiatrem niespokojnym
Sny spłoszone modlitwą dzwonów
Kryją się za plecami
Ostatniego tu pustelnika
Czyniącego nabożnie
Znak poranny krzyża
Nowa Ruda 2002 r.
XXX
Widzę Ją jak idzie drogą
ciężką od rdzawego kurzu
pośród kobierca łąk
malowanego barwami
gorącego lata
i lasów ciężkich zielenią
W ciepłym sierpniowym słońcu
Na plecach – w chuście
niesie swą przyszłość – syna
który podąży dalej
jeszcze dalej niż Ona
Spracowaną dłonią pokazuje
niebo leniwie oparte o horyzont
srebrnogłowych Karkonoszy
drzemiące w słońcu doliny
i domostwa z wysiłkiem
wspinające się w górę
Widzę Ją jak idzie
idzie coraz wyżej i wyżej
chluba mego człowieczeństwa
Matka
Matka
Widzę Ją jak idzie drogą
ciężką od rdzawego kurzu
pośród kobierca łąk
malowanego barwami
gorącego lata
i lasów ciężkich zielenią
W ciepłym sierpniowym słońcu
Na plecach – w chuście
niesie swą przyszłość – syna
który podąży dalej
jeszcze dalej niż Ona
Spracowaną dłonią pokazuje
niebo leniwie oparte o horyzont
srebrnogłowych Karkonoszy
drzemiące w słońcu doliny
i domostwa z wysiłkiem
wspinające się w górę
Widzę Ją jak idzie
idzie coraz wyżej i wyżej
chluba mego człowieczeństwa
Matka