On Henryk

w kamizelce

tysiąca kieszeni

czasem wybielonej

i te jego fajki

w uchwycie karnie stojące

wspominające

ciepły smak dobrego tytoniu

On trwa w swojej arce

na ciszy czasu płynącej

On

niepokojem trosk przygnieciony

chwilami zdaje się zastygły

w swojej staroświeckości

On

aptekarz wiekowy

waży myśli

złotopiórych marzeń

nim ułożone

w choreograficzne układy

ulecą

w gwiazd odległe światy

On

krawiec wiekowy

o twarzy tysiąca trosk

w labiryncie myśli splątanych

kolorową nicią szyje

innych i swoje marzenia

On Henryk