Sonet Broumowski
Tam nad wylegującą się doliną
Broumovskie Ściany w majestacie stoją
W błękicie chmura bielą żegluje
Skał dziwnych kształtów wypatrują twarze
Ze skał piaskowca kościoła budowla
Cystersów pracą tam wyrosła
Historii pamięć trudu i mozołu
I ta Panienka broumovskiego Rynku
Hvezda – wtopiony w kamienie płytek
Czuję, natury tworem zachwycony,
Piękno i pióro – natchnienie poety
U Hladka miast wiersza, piwa smak
Na podstawce czynię znak z piany
Może wers nieznany, może szkic skały
Sonet boguszowski
Tam nad wylegującą się doliną
Dostojnego Chełmca, Mniszka kopułą
Niebem gołębiarze jastrzębie
Ujeżdżają wiatr – odwieczni żeglarze
U stóp Boracza podnóżem Dzikowca
Gałęzią nasypu od liścia
Do liścia stacji i pełna mozołu
Gramoli się gąsienica pociągu
Do snu już układa się Mniszek
W sen zapada jego stożek kamienny
Schodzi w zadumie dzień miniony
Krzyż Chełmca rozpostarł swoje ramiona
By objąć mieszkańców doliny
Kamienie szepczą wieczorne modlitwy
Smirzicki Plener
W przestrzeni podobrazia
Stwarzamy swoje światy
Zamknięte w głębi siebie
Ukryte wydobyć pędzlem
Zakorzenić w kolorze
Wzrokiem wnętrza
Ogarnąć nieograniczone
W zmaganiu z materią farby
Stać się wolnym w naturze
Wypełnionej pełnią siebie
wykrzyczeć swój zachwyt Brandlem
Zachwycić się pięknem Kotery
Odczuć ducha tworzenia
Do wyczerpania form i znaczeń
XXX (słońce…)
Słońce lśni
na zrudziałych łąkach
postarzałych
przez długą zimę
gałęzie drzew
oczekują zieleni
co za idiota
chce to wyrazić
piórem słowa
Rynek 12.00
Fontanna dłonią wody
Tworzy geometryczne figury
Inkrustrowane słońcem
Perły wody opadają tęczą
Wokół okruchów czasu
Zaczyna płynąć
Dom pod Kotwicą
Poeci w kajucie Dwunastek
Łowią słowa w dymie
Tanich papierosów
Dyszą popołudniowym żarem
Muskularni Giganci
Z wysiłkiem dźwigają
Dom pod Atlantami
Gołębie siwopióre
Z płyt Rynku sycą się
Rosą fontanny
Zapatrzeni w minione
Na ławkach
Srebrzystowłosi emeryci
I dziewczyny o pięknych ciałach
Zapatrzone w przyszłość
Elektroniczny hejnał ratusza
Przeplata się z dźwiękiem skrzypiec
Fontanna dłonią wody tworzy
Geometryczne figury spokoju
Pożegnanie
Schodzę lecz powrócę
do Broumovskich Ścian
Będę znowu w zapachu kamieni
szukał szpiczastego pyska wiatru
węszącego między skałami
zagubionych wierszy
Powrócę do tych Ścian
i zatańczę z zielenią pośród
poezji sędziwych drzew
Powrócę do tych Ścian
i zerwę owoce kamieni a
do plecaka wrzucę wiersze
zerwane w skalnej dolinie