Gaśnie dzień odziany w liczne

odcienie jesiennej szarości.

W swój wieczorny obchód ruszył

Marian Jachimowicz. Cieniem

przemierza uliczki Nowego Miasta.

Domy śpią – w snach rozmawiają

strofami Jego wierszy

W Magistracie prostokątami świecą okna

pracowicie kończą papierowy dzień

urzędnicy prezydenta Szewczyka.

Rajcowie zamykają ostatni punkt

nadzwyczajnej sesji w sali kina

Polonia przy Słowackiego.

Z Zielonej Gęsi wytaczają się anegdoty

wskoczyły tam zrobić kufel piwa albo dwa;

teraz snują się po wałbrzyskim Rynku

przed świtem rozpłyną się

w mgle minionego czasu.

Na Przemysłowej śmierć wertuje księgi kadr

Chrobrego, Mieszka, Victorii i Thoreza;

pewnie kogoś znajdzie na Barbórkę.

Nad ranem gaśnie papier chmur

czerpany czerwienią dawno wygasłych koksowni.

Ostatnim kursem podzwaniają tramwaje

zjeżdżające do zajezdni historii. Jeszcze przemykają

Aleją Wyzwolenia cienie trolejbusów

by przysnąć na zawsze.

W Klubie Nauczyciela literaci kończą spory

przy całkiem już zimnych herbatkach.

I tylko czasem w jesienne poranki  odeszłego miasta

i minionego Wałbrzycha mi żal.