Henrykowi Królowi

 

 

Lubię kiedy w kuflu się zieleni

Lubię jak się piwo bielą pieni

I gdy możesz w pianę lekko wsunąć wąs

Chociaż czasem tak się spoisz

Ze do domu iść się boisz

No bo starą zaraz łapie podejrzany dąs

 

Lecą garnki i talerze

W dziupli lekko fruwa pierze

Drży od  wrzasku kamienica

Taki szum  ci robi ta diablica

Pewnie już ją każdy bierze za wariatkę

No i smaczek ma sąsiedztwo na dokładkę

 

By wprowadzić ład i spokój

Milkniesz i opuszczasz pokój

I unosisz życie swe w  „12”

Tam  przy barku kumple stoją

Widzisz też się pewnie bab swych boją

Bo ratunek pomoc wszelka

Spłynąć może wprost z kufelka

 

A ja wiem , że na nasz ból

Dobry jest pieniący ful

Sprężasz ciało

I do barku walisz śmiało

I po chwili już radośnie

Uśmiecha się do ciebie cały świat

Szmaj już leje piana dymi

A wokoło już wesoło – stary patrz

Świat już inne ma wymiary

Znikły w pianie gdzieś koszmary

A poezja jakoś bliższa sercu jest

Gdyby to zrozumieć chciała moja mała