Martwa natura z ogryzkami
Ogryzki owoców na talerzu
w obierzyn uścisku
soku łzami spływa nóż
wilgocią aksamitu
błyszczą brązowe pestki
Pestki – istota bytu
jądro wszechświata
wieczna tajemnica
życia i śmierci
Cóż wprzódy było
pestka czy owoc
oto przedmiot
teologów dociekań
filozofów sporów
I to wiecznie robakiem
drążące pytanie
czyjego ogryzka
jesteśmy pestkami
XXX
Henrykowi Królowi
Lubię kiedy w kuflu się zieleni
Lubię jak się piwo bielą pieni
I gdy możesz w pianę lekko wsunąć wąs
Chociaż czasem tak się spoisz
Ze do domu iść się boisz
No bo starą zaraz łapie podejrzany dąs
Lecą garnki i talerze
W dziupli lekko fruwa pierze
Drży od wrzasku kamienica
Taki szum ci robi ta diablica
Pewnie już ją każdy bierze za wariatkę
No i smaczek ma sąsiedztwo na dokładkę
By wprowadzić ład i spokój
Milkniesz i opuszczasz pokój
I unosisz życie swe w „12”
Tam przy barku kumple stoją
Widzisz też się pewnie bab swych boją
Bo ratunek pomoc wszelka
Spłynąć może wprost z kufelka
A ja wiem , że na nasz ból
Dobry jest pieniący ful
Sprężasz ciało
I do barku walisz śmiało
I po chwili już radośnie
Uśmiecha się do ciebie cały świat
Szmaj już leje piana dymi
A wokoło już wesoło – stary patrz
Świat już inne ma wymiary
Znikły w pianie gdzieś koszmary
A poezja jakoś bliższa sercu jest
Gdyby to zrozumieć chciała moja mała
List do Romana G.
Romanie
Widziałem twoją gwiazdę
W blejtramie obrazu zamkniętą
Smakowałem twoje słowa
Uwięzione w wersach
Ciepłe
Żarliwe
Wirujące
Widziałem twoje oczy
Zadumane niepokojem
Umierającego miasta
Widziałem twoje ręce
Zaciśnięte na rękojeści pługa
Odkładającego skiba za skibą
Dni szarością mijające
Widziałem słowa
Celnie miotane
Rzutką darta jak
Tężały zaklęte w wiersz
Dziś z zasianych
Słowem pól życia
Zbierasz plony wiersze
Nie było sporów o sen
Nie było walki o byt
Nie było walki o kufel piwa
Była radość tworzenia (więcej…)
Krzinicka jutrznia
Krople rosy drgają
Na źdźbłach traw
Krzinice tulą się do drogi
Prowadzącej do Broumova
Poranne chmury snów przelatują
Bezszelestnie i porywają
Jeszcze śpiących artystów
Na Broumovskie Ściany
Ziemia nagle budzi się
(wiosną zawsze budzi się nagle)
I dom malarzy wynurza się
Z odwiecznego snu starych drzew
Krzinice
Verze Kopeckiej
Upalny dzień i wszystko
jakieś wyraźniejsze
pachną jaśminy i trawa
przydomowego ogrodu
Nad Broumovskimi Skałami
przeciągają chmury
Lśnią dachy domostw
Jak wyjęte z pobliskiego stawu
Światło zmoczonymi palcami
gra na dachówkach
Na rybnik za górką
błękitem opada burza słońca
I przez tę chwilę całe Krzinice
Tak wyraźne jak nigdy dotąd
Krzinice, 20.06.2012 r.