Plener w Slavnym
Tylko lipy i św. Nepomucen
Na rozstaju dróg Slavnego
Robią wrażenie odwiecznych i niewzruszonych.
W zamkniętej czasoprzestrzeni blejtramu.
W impastach rozległych pól ukryte ziarno
wyda, pociągnięciami pędzla Władka,
łany złocistych pól.
Z pokruszonych kłosów urodzi się Chleb
ogrzany ciepłem dłoni Jana Kousala.
Niebo nocą da nam różaniec koralików gwiazd
odmówimy go wieczorem i naszymi
polsko-czeskimi dłońmi podzielimy bochen chleba na
wspólną wieczorna wieczerzę chleba
Pejzaże Jana Kousala
Pejzaż Mistrza Jana
pachnie ziemią i chlebem.
Ramionami kamiennych krzyży grodzi
Ściany Broumovskich skał i
syte pola Slavnego.
Swoje malarskie szlaki
obrazami znaczy.
Żmijom ukrytym w kamieniach
i Chrystusom kamiennym
błogosławi pędzlem
Przed Panną w Polickim Rynku
z pacierzem przyklęka.
Wieczorem w spracowane dłonie
bierze bochen chleba codzienny
w płótnie obrazu osadzony.
Pożegnanie
Schodzę lecz powrócę
do Broumovskich Ścian
Będę znowu w zapachu kamieni
szukał szpiczastego pyska wiatru
węszącego między skałami
zagubionych wierszy
Powrócę do tych Ścian
i zatańczę z zielenią pośród
poezji sędziwych drzew
Powrócę do tych Ścian
i zerwę owoce kamieni a
do plecaka wrzucę wiersze
zerwane w skalnej dolinie
Rynek 12.00
Fontanna dłonią wody
Tworzy geometryczne figury
Inkrustrowane słońcem
Perły wody opadają tęczą
Wokół okruchów czasu
Zaczyna płynąć
Dom pod Kotwicą
Poeci w kajucie Dwunastek
Łowią słowa w dymie
Tanich papierosów
Dyszą popołudniowym żarem
Muskularni Giganci
Z wysiłkiem dźwigają
Dom pod Atlantami
Gołębie siwopióre
Z płyt Rynku sycą się
Rosą fontanny
Zapatrzeni w minione
Na ławkach
Srebrzystowłosi emeryci
I dziewczyny o pięknych ciałach
Zapatrzone w przyszłość
Elektroniczny hejnał ratusza
Przeplata się z dźwiękiem skrzypiec
Fontanna dłonią wody tworzy
Geometryczne figury spokoju
Plener w Slavnym
Tylko lipy i św. Nepomucen
Na rozstaju dróg Slavnego
Robią wrażenie odwiecznych i niewzruszonych.
W zamkniętej czasoprzestrzeni blejtramu.
W impastach rozległych pól ukryte ziarno
wyda, pociągnięciami pędzla Władka,
łany złocistych pól.
Z pokruszonych kłosów urodzi się Chleb
ogrzany ciepłem dłoni Jana Kousala.
Niebo nocą da nam różaniec koralików gwiazd
odmówimy go wieczorem i naszymi
polsko-czeskimi dłońmi podzielimy bochen chleba na
wspólną wieczorna wieczerzę chleba
Pejzaże Jana Kousala
Pejzaż Mistrza Jana
pachnie ziemią i chlebem.
Ramionami kamiennych krzyży grodzi
Ściany Broumovskich skał i
syte pola Slavnego.
Swoje malarskie szlaki
obrazami znaczy.
Żmijom ukrytym w kamieniach
i Chrystusom kamiennym
błogosławi pędzlem
Przed Panną w Polickim Rynku
z pacierzem przyklęka.
Wieczorem w spracowane dłonie
bierze bochen chleba codzienny
w płótnie obrazu osadzony.