02.06.2020 r.
No i jakoś dociągnęliśmy do czerwca, drugiego czerwca. Wczoraj Dzień Dziecka (DzDz). Pierwszy raz nie poszedłem do Oliwierka, by dać Mu suwenirki na tę okliczność, z okazji D.Dz. Nie zapomnieliśmy o naszych dzieciach Córce i Synu. Roland dał Oliwiekowi klocki Lego i słodyczy trochę. Od nas też; „naciskaniec” i też trochę słodyczy. Słodycze ograniczyliśmy do minimum. Uważamy, podobnie jak Roland, że stanowczo konsumuje ich zbyt dużo. To chyba po mnie i Darku. Przepadam za nimi. Musi być coś słodkiego. Cóż, czy muszę z wszystkiego rezygnować, odmawiać sobie to i owo. Trzeba sobie, chociaż trochę osładzać sobie życie. Jestem z Oliwierkiem wymiataczem słodkości z szafki narożnej.
Leci, leci ten czas i leci. Człek nie oglądnął się a tu już, lada chwila zleci pierwsza połówka roku. Te dni stanowczo za szybko mijają, ba, przemijają. Często zastanawiam się, czy jakaś nieznana nam siła nie przyśpiesza ich przepływu, ich tak szybkiego przemijania. Czy jakaś nieznana nam siła nie kręci czasu coraz szybciej i szybciej. Może to tylko odczucie. A jeśli nie tylko odczucie; to co? Zbliża się lato; maj wyjątkowo był chłodny. Dni stają się coraz dłuższe, coraz więcej mamy dnia i to złudzenie, że dni, tygodnie są dłuższe a w rzeczywistości, przez szybkość mijania, jakby krótsze. Precież dopiero co była sobota i z nią związane rutynowe czynności a tu znowuż sobota i te same czynności jakby skalkowane, jakby odtwarzany film. Kuknięcie do tyłu daje wrażenie jakiejś odległej przeszłości. I to co miało się zrobić, przesuwa czas „ad kalendas Graecas” chociaż nie tak zupełnie. Ot, przemija czas a my z nim. Zdaje mi się, że policzyłem lata odeszłe i nie wiem i nie jestem w stanie policzyć tych „nadeszłych”. Odkreyłem, że mam mniej czasu na życie to „nadeszłe”niż to przeszłe. Szkoda go zatem na siedzenie i gapienie się w mózgojebca, na te w nim niekończące się spory, dyskusje, kłótnie niesamacznie absurdalnych polityków zapatrzonych we własny geniusz i nieomylność, biegłych w manipulacji rzeczywistoścą i ordynarnymi oszustwami. Jakże często odnoszę wrażenie, że z serwowanych nam śmiertelnikom kłamstw, manipulacji, że mam do czynienia nie ze zwyczajnymi ludźmi ale psychopatami przejawiającymi głęboko zwichrowaną osobowością i obłędem reprezentujących różne barwy partii politycznych. Ba, odnoszę coraz częściej wrażenie, że przedstawiane przez nich poglądy polityczne, społeczne, ekonomiczne itp. są przykrywką dla zorganizowanego i pospolitego bandytyzmu politycznego. Ba, jestem wręcz przekonany, że znaczna większość członków partii odgrywa w ich działaniach rolę pożytecznych idiotów nie orientujących się, lub udających niewiedzę, w rzeczywistej sytuacji a tworzonej w zaciszu gabinetów w gronie zaufanych i zadufanych w sobie pretorian.
Coraz częściej odnoszę wrażenie, że właśnie oni, w kontaktach z mediami, mówią to co przekazano im we wszczepionych czipach.
Mój czas jest zbyt krótki, a przez to cenny, aby poświęcać im swoją uwagę i czas, który tak szybko przemija. Czy warto?