10.06.2022 r.
Siedzę sobie, na słusznej, ale i wiekowo wysłużonej, ławeczce czadrowskiego Parku. Winienem, w zasadzie, zjeżdżać do domu z krzynickiego, pleneru, który zbiegł się z pobytem na dwutygodniowej rehabilitacji. No cóż zdrowie pilniejsze, tym bardziej, że pilnych masaży wymagały podudzia. A w szczególności wymagało ich lewe. Wieloletnie zaniedbania dają teraz znać o sobie. Szkoda jedynie, że człowiek dochodzi do tego wniosku będąc w wieku schyłkowym. Jakby nie patrzeć, jakby nie liczyć siedemdziesiątka już kilka lat temu stuknęła. I siedzisz i dumasz; to nad przepływającym czasem, to na rozważaniach o niepodjętych decyzjach, lub też, z różnych przyczyn, błędnie podjętych. Rozpatrujesz źle przemyślane działania. lecz i te zaniechane z tych lub też innych przyczyn. I tak zastanawiam się i snuję scenariusze, na zasadzie, co by było, gdyby babka wąsy miała, gdybym podjął inną decyzję i działania, co zmieniłoby to, jakby wpłynęło na aktualny status. Ale to tylko dywagacje, bo przeszłości nie zmienię, a minionego czasu nie cofnę. Oczywiście, że można snuć historię z innymi wariantami rozwiązań, lecz byłoby to już nowe historie, to byłyby to już nowe książki. To, być może coś, co może zdarzyć się w przyszłym wcieleniu, przy założeniu, że takowe jest. Czy świadomość teraźniejszych wyborów, będzie miała wpływ na wybory w przyszłej reinkarnacji, czy będą zapisane na „twardym dysku świadomości”. Czy, w ogóle będzie można je zmienić zapisując „nowy dysk”. Na te i podobne pytania egzystencjonalne, nie potrafię odpowiedzieć. A życia coraz bardziej ubywa, a życia coraz mniej a odpowiedzi coraz bardziej odsuwają się. Odsuwają się z przemijającym czasem. No cóż?