CO TAM PANIE W W POLITYCE
05.09.2024 r.
Jeszcze parę dzionków i stuknie nam roczek, jak odbyły się wybory naszego parlamentu, czyli Senatu i Sejmu. Wybory Wielkich oczekiwań, że wreszcie dyktatura pisowska i ziobrzystów zostanie skutecznie odsunęła od władzy. Większość Społeczeństwa miała dosyć rozpanoszenia się skrajnoprawicowej władzy, władzy mającej za nic Konstytucji, której deptanie i naciąganie Jej przepisów było na porządku dziennym. Jej nepotyzm i oczywisty kretynizm polityków obozu władzy na codzień był nie do zniesienia.
I stało się. Wyborcy powiedzieli wreszcie pisiorom i jego przydupasom powiedzieli: DOSYĆ.
Wiadomym było, że pisowcy odsunięci od władzy będą brudzić i rzucać kłody nowej władzy koalicyjnej. Narzędziem świetnie nadającym się do tego był całkowicie propisowski i skrajnie prawicowy Prezydent RP A. Duda zwany też długopisem, dudusiem itp. Dał on popis pełnej podległości rządzącej, w oparciu o jawne bezprawie, mafii
I cóż, Panie, widzimy. Ci, którzy działali w majestacie bezprawia, szastali na wszystkie strony pieniędzmi podatników, obawiając się i ich rodziny ale i kler katolicki z pomiotem szatana na czele. Teraz ci przegrani zwani największą partia opozycyjna, sami będąc u władzy i łamiąc prawo na wszelkie sposoby, mają czelność zarzucać rządowi Tuska bezprawie, ba nawet organizować protesty czy marsze. Zapytam tylko w imię czego. Dziwi mnie tylko głupota i niewyobrażalny kretynizmu wyborców pisiorów i ziobrzystów. Trudno, żeby do nich nie docierały bezeceństwa swoich ” idoli” z kaczym jaro na czele. Nie mogą pogodzić się z werdyktem obcinającym dotację partyną. Godzili się, gdy pieniądze podatników płynęły szerokim strumieniem na kampanię wyborczą. Wtedy jakoś nie protestowali a katabasy katolicy cicho siedzieli o ile nie agitowali za kandydatami skrajnej prawicy tj. pisiorów i ziobrzystów.
Dostaję odruchu wymiotnego, bądź innego a związanego z odbytem, gdy słucham, chociaż ostatnio sporadycznie mediów wszelkiej maści. Tak na marginesie; uważam, że nie mamy wolnych i bezstronnych mediów począwszy od publicznej, polsaty i wszelkiej i wszelkiej maści tvn-y Te ostatnie realizują propagandę yankeską. Widać to w całej okazałości na jednostronnych wiadomościach z Ukrainy i zachwytem klaunem i błaznem Zełenskm i tylko sukcesami „wojsk ukraińskich”.
Mam też swoje zdanie w temacie pomocy militarnej Ukrainie. Bez nie już dawno zakończyłaby się. Nie ma i nie może być watpliwości, że w ten sposób przyczyniają się do jej eskalacji, a państwa zachodu i nasze władze skaczą jak pieski koło swego pana yankesa. Przecież wiadomym jest od początku, że oni realizują swoje interesa. Cel prosty: wyeliminować rusów i dominować w świecie.
I tak Panie, dojechaliśmy do Ukraińców, którzy coraz bardziej panoszą się w naszym kraju i którym obecną władza z MSZ z półgłówkiem na czele, bez mydła, włazi im do dupy.
CO TAM PANIE W POLITYCE
07.06.2024 r.
Wybory, Wybory…
Aż 1019 kandydatek i kandydatów startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Informację tę podało moje „Muzyczne radio”. Jedyna stacja radiowa, którą codziennie słucham. A to z tej prostej przyczyny. Ot nie uprawia nachalnej polityki jak czynią to inne stacje. Jaka to przyjemność nie słyszeć tych politycznych kretynów i bezmózgowców pospolitych. Przy dziennikach brak tendencyjnych i propagandowych komentarzy. Ba, nawet reklam nie ma za dużo, co może dziwić. Można przynajmniej posłuchać dobrej muzyki, szczególnie po dwudziestej pierwszej. Czasami aż szkoda wyłączać odbiornik koło dwudziestej trzeciej. Ba, człek nie ma ochoty oglądać telewizornii i nad nią przekłada krainę Morfeusza.
Ale wrócmy do niedzielnych wyborów „unijnych”. Jakaż po potężna tłuszcza pcha się do kasy, jaką chcą uzyskać. Bo nie dobro Polaków i ich spraw, ale dobro i obfitość unijnych many many w ich kieszeniach. Dlaczego niby ja i moja najbliższa rodzina mamy przyłożyć do tego ręce. Niby dlaczego naszymi głosami, oddanych na nich mamy przysparzać im bogactwo. Abstrahuję od tego co wielu z nich reprezentuje, ich poziom etyczny i moralny. Bo jakiż poziom mogą reprezentować wiadomi kandydaci skrajnej prawicy. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy to chętny, do unijnego parlamentu, z prawej czy lewej strony sceny politycznej. Stoję twardo na stanowisku, że ani tym, ani tamtym nie będę, nie będziemy napychać kieszeni. I żadne apele, chociażby nie wiem jak byłyby wzniosłe czy nawet najwznioślejsze, na żadne wybory nie pójdę. Jeśli ktoś idzie, to jego i tylko jego sprawa Nawet najwznioślejsze obiecanki wyborcze, kit wyborczy czy też oklepane frazesy nie zmienią mojego zdania i przekonań w tym przedmiocie. Każdy ma prawo wyboru; iść – nie iść. Zajmujących postawę podobną mojej stale przybywa i zarzutuje to niewątpliwie na frekwencję wyborczą. Oby była jak najmniejsza czego życzę sobie i pozostałym, podobnie myślącym.
02.11.2022 r. – środa
Dzień zaczynamy pogodnie. O jedenastej w słońcu + 21° C. Wstałem o siódmej trzydzieści. Nie mogłem spać już od 5:30, ot tak sobie leżałem i dumałem, co byłoby, gdyby było to lub owo. Ot takie rozważania nad wyborami uprzednimi życiowymi. Tyle, że nad zaszłościami nie co dumać, co wynika z ich istoty, istoty ich bezprodukcyjności i przemijalności. Nie ma bowiem takiej siły, takiej możliwości, by to zmienić. Można pobawić się w snucie różnych wątków i opcji. Ot takie sobie rozważania dlaczego podjąłem akurat taką a nie inną decyzję, która zaważyła na późniejszym biegu życia.
Renata pociągnęła na cmentarz w Boguszowie. Porządkuję dokumentację dotyczącą instalacji gazowej na jutro. Nie wychodziłem dzisiaj w ogóle z domu, nawet nie zrobiłem swojej trasy. Ba, nawet trochę pokimałem, na leżance, w moim pokoiku. Oglądam Jednego z dziesięciu. Wcześniej pościeliliśmy. Dzisiaj trochę podrukowałem i poprzeglądałem pendrivy w poszukiwaniu fotki Renaty, z której mam zamiar malować następny obraz.
03.11.2022 r. – czwartek
Pogodnie. Jest + 2°C. Zrobiłem pomiary ciśnenia;113/96 – lekkie nadciśnienie, saturacja 96.
Śniadanie, leki I kawa poranna. Ogoliłem się. Przejrzałem i przygotowałem kwity do Urzędu Miasta. Przygotowałem część druków, dla facia z Chopina, bo chce starać się o orzeczenie niepełnosprawności. Brakuje jednej strony. O dziesiątej idę na pzystanek. „Sapówka” mocna; musiałem kilka razy stawać. Jest zmiana rozkładu jazdy. Dwójkę mam dopiero o jedenastej pięć. Cóż mi pozostało; jeno siedzieć i czekać. Po jaką cholerę ta zmiana, komu przeszkadzało to. Idę do Rathausa na II piętro do pokoju nr 209. Wchodzę po schodach jak jakiś dziadek. Uzgadniamy dalszą procedurę. Urzędniczka wydzieliła, do koszulki, część materiałów, które przekazałem na parterze w biurze podawczym. Idę na przystanek. Jedna „dwójka” uciekła mi, a do drugiej mam sporo czasu. Siedzę na łwce przystanku. Stary rozebrano. Postawiono nowy , ba, aż miło siedzieć. Również wykonano pracę porządkowe i esteryczne na wzgórku za przystankiem. Sama przyjemność. Zabrałem się ” Nyską”. Do Gorc trzy złocisze. W sklepie na rogu kupiłem parę gruszek a’ 2 złote za kg. Idę do apteki. Zamiast Lisihexalu wypisano mi Sortis. Może być. Przedzwoniłem do naszej przychodni. Zrobiłem korektę. Będzie jutro przed południem. Idę do Moniki. Jest po nocnej zmianie. Drepczę do domu, oczywiście z przystankami. W drodze gadałem z faciem, który mieszka gdzie dawniej był sklep meblowy. Teraz są tam pomieszczenia do ćwiczeń. Facio powiedział, że ma 7 tys. emerytury gorniczej. Jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Ponoć on zrobił ten cały wystrój przed budynkiem. Po schodach wdrapałem się z małym trudem. Ostatnimi czasy mam tę paskudną „sapkę”. Wczoraj, gdy położyłem się, swędziały mnie niemożebnie podudzia. Przyszedł, do Rolanda, list z Urzędu pracy w Boguszowie dn. 02.11. A czwartego ma stawić się w urzędzie. Próbowałem dodzwonić się do Rolanda. Zadzwonił koło 17:28, coś było na linii, bo i z Karoliną nie mógł połączyć się. Rozmawiałem z Panem Janem w kwestii montażu instalacji grzewczej. Monika, w tym temacie, ma skontaktować się z kominiarzem. Dzisiaj Oliwierek jest u nas. Robimy zadanie z polaka o Tezeuszu.
Na Traugutta kupiłem 4 drewniane brzozowe krążki. Chcę na nich namalować coś dla mojej lekarki. Kupiłem też „obrazek” za osiem zł. Jest że szkłem 15,5 x15,5 cm. Może jakąś akwarelę machnę dla niej.
31.10.2022 r. – poniedziałek
Od rana pogodnie. U HAGI kupiłem chlebek krojony kamieniogórski jeszcze po starej cenie 5,60, złociszy. Od listopada ma podrożeć. Cóż, inflacją szaleje. Wynosi ponad siedemnaście procent. Prezes NBP, ten stary faun ( łudzi siebie?) i społeczeństwo jednocyfrową stopą inflacji. Jak do tej pory, podnosi jedynie stopy procentowe. Już i tak oprocentowanie kredytów jest wysokie. Myślę, że pisiory mają jeszcze rok rządów. Przyszłoroczne wybory mogą dużo, bardzo dużo zmienić. Tuszę, że opozycja dogada się, mimo istotnych rozbieżności programowych. Może jestem utopistą, ale sądzę że to co mafia rządząca wyprawia dotrze do społeczeństwa i je otrzeźwi i zradykalizuje.
Po śniadaniu zrobiłem odczyt liczniķa gazowego. Zużycie gazu trochę nam za ubiegły miesiąc trochę podskoczyło. Oczywiście, że relatywnie więcej zapłacimy. Po śniadaniu, lekach i kawie musiałem iść do paczkomatu, koło apteki, na Grunwaldzkiej. Miałem odebrać przesyłkę dla Rolanda. Podał mi SMS-em kod, który musiałem wprowadzić, oczywiście i pesel. Wstąpiłem do Moniczki. Kupiła mi pojemniki ” na mocz”, które chcę wykorzystać do zrobienia pasty strukturalnej z wikolu, łyżeczki mąki ziemniaczanej i akrylu potrzebnego mi koloru. Kupiłem swoje bułeczki z ziarnem i dwa Żywce. Popołudniowa kawa, fasolka po bretońsku. Renata swoją pije w ogrodzie. Maluję Monikę nową metodą. Muszę jeszcze popracować nad malowaniem „strukturalnym”. Muszę też , w nim, wprowadzać swoje przemyślenia. Przyszła Moniczka. Jest ciekawa co maluję. Nie chcę ujawnić malowanego portret. Ma być prezentem na Jej urodziny. Będę musiał nad nim jeszcze trochę popracować. Pojechały obie o Auchanu. Renata na mi kupić jedno opakowanie świerszczy dla mojej agamy karłowatej Van Goga. Pokazałem malowany portret sąsiadce Monice. Podobał się jej. Zwróciła uwagę na świetną ekspresję kolorystyczną. Kończę malowanie. Po osiemnastej kąpiel. Oglądam program tv. Przed spaniem robię notatki w Diariuszu. I tak październik przeszedł do historii, przeszedł do czasu przeszłego.
LIstopad 2022 r.
01.11.2022 r. – wtorek
Od rana duże zachmurzenie i plus jedenaście stopni C. Wstałem grubo po ósmej. Śniadanie, leki I poranna kawa. Koło 10:30 Idę z Renatą na gorcowski cmentarz. Niosę kwiaty. Dzisiaj, wyjątkowo, często muszę stawać, bowiem łapie mnie „dychawka”. No cóż niewydolność mego serducha i migotanie przedsionków. Jakoś dotarłem do grobów. Jest, co mocno rzuca się w oczy, bardzo mało ludzi. Konstatuję, że co roku jest mniej odwiedzających groby. Następne, co zauważyłem, jest krótki jest pobyt, odwiedzających, przy grobach. Doszła Moniczka, z Oliwierkiem. Schodzę aleją w dół. Renata, Moniczka I Oliwek poszli na groby. Ja sobie podreptałem na plac, koło auta Moniki. Trwają duże prace przy budowie parkingów po stronie lewej. Oliwek przyszedł po znicz. Chwilę rozmawiałem z Włodkiem Pawlakiem. Wracam spacerkiem do domu. Monika z Renatą i Oliwkiem pojechali na cmentarz w Boguszowie. Mogłem jechać z nimi, lecz nie miałem ochoty. Tak na dobrą sprawę, nie było jakiś istotnych przyczyn, by nie pojechać z nimi; w ubiegłym roku byłem. Później Moniczka z Oliwierkiem mają przyjść do nas. Renata, jak zwykle, naszykowała wszystkiego, jak na wielką imprezę. W domu kawa ciasto. Schowałem u Rolanda obraz Moniczki. O szesnastej przyszła Monika z Oliwkiem. Oczywiście bez Darka, który podpadł Jej przez swoje pijaństwo. Tragedia z tym Darkiem. Panie drinka, ja sobie spiłem, do obftotści jadła, Żywca. Poszli koło dwudziestej pierwszej. O wpół pościeliłem. Trochę popisałem. Położyłem się i oglądałem program tv do 23:30. Wcześniej posiedziałem trochę na fejsie. Wyłapałem, że w grudniu ub. roku zmarł w Nowym Sączu Józef Oleksy a i2.03. 2022 r . zmarł w Starej Wsi Józef Steczek, jeden z dwóch braci. Byłem z nimi w nowicjacie jezuickim w 1963 r. Jego brat zmarł wcześniej. Ponoć był na kontakcie UOP.
Jak mawiał Stirlitz
10.06.2022 r.
Siedzę sobie, na słusznej, ale i wiekowo wysłużonej, ławeczce czadrowskiego Parku. Winienem, w zasadzie, zjeżdżać do domu z krzynickiego, pleneru, który zbiegł się z pobytem na dwutygodniowej rehabilitacji. No cóż zdrowie pilniejsze, tym bardziej, że pilnych masaży wymagały podudzia. A w szczególności wymagało ich lewe. Wieloletnie zaniedbania dają teraz znać o sobie. Szkoda jedynie, że człowiek dochodzi do tego wniosku będąc w wieku schyłkowym. Jakby nie patrzeć, jakby nie liczyć siedemdziesiątka już kilka lat temu stuknęła. I siedzisz i dumasz; to nad przepływającym czasem, to na rozważaniach o niepodjętych decyzjach, lub też, z różnych przyczyn, błędnie podjętych. Rozpatrujesz źle przemyślane działania. lecz i te zaniechane z tych lub też innych przyczyn. I tak zastanawiam się i snuję scenariusze, na zasadzie, co by było, gdyby babka wąsy miała, gdybym podjął inną decyzję i działania, co zmieniłoby to, jakby wpłynęło na aktualny status. Ale to tylko dywagacje, bo przeszłości nie zmienię, a minionego czasu nie cofnę. Oczywiście, że można snuć historię z innymi wariantami rozwiązań, lecz byłoby to już nowe historie, to byłyby to już nowe książki. To, być może coś, co może zdarzyć się w przyszłym wcieleniu, przy założeniu, że takowe jest. Czy świadomość teraźniejszych wyborów, będzie miała wpływ na wybory w przyszłej reinkarnacji, czy będą zapisane na „twardym dysku świadomości”. Czy, w ogóle będzie można je zmienić zapisując „nowy dysk”. Na te i podobne pytania egzystencjonalne, nie potrafię odpowiedzieć. A życia coraz bardziej ubywa, a życia coraz mniej a odpowiedzi coraz bardziej odsuwają się. Odsuwają się z przemijającym czasem. No cóż?
Panie, co dzieje się w polityce i nie tylko?
19.05.2022 –
Podobno pisowski poseł najechał na łosia, który to łoś wymusił na pośle PIS-u, w chamski i ordynarny sposób pierwszeństwo na drodze publicznej doprowadzając wypadku, w wyniku którego poseł znalazł się w szpitalu. Stan jego, jak podają media, jest krytyczny. To się tak musiało skończyć, bowiem rządząca kasta Solidarnej Polski nawykła do tego, znaczną część społeczeństwa polskiego traktować jak bydło, któremu, jak jest przekonany Pinokio premier tej mafii rządzącej, wystarczy do przeżycia miska ryżu. Widmo owej miski ryżu staje się coraz bardziej realne wobec niebezpiecznie galopującej inflacji, przyczynę której zarzuca się zbrodniczemu Putinowi. Nie wiem tylko, że bardziej rozgarniona, dotknięta brakiem wiary i zrozumienia w zbrodnicze działania kliki rządzącej kupi to. Przerażać może, jak kasta rządząca naszymi pieniędzmi, bo są to nasze pieniądze rozbojem na nas zdobyte, szasta, bez umiaru i należytej rozwagi na lewo i prawo. Ileż naszych pieniędzy pochłaniają uchodźcy z Ukrainy. Nie dość, że pozwalają na tworzenie nowej potężnej i nieobliczalnie grupy społecznej to jeszcze finansuje się ją, by rosła w siłę kosztem Polaków. Przecież chyba zapomniano, może celowo, o motywach tworzenia 500+. W oparciu o jakież to rachunki, kalkulację i obliczenia przyznano 40 zł na każdego uchodźców. Czemu to zapomniano o klepìących biedę rencistach, emerytach i niepełnosprawnych. Podziwiam i zazdroszczę państwom, które w tej materii wykazały większą mądrość i roztropność. I gdy wpadam w zadumę na tym co dzieje się zastanawiam się co będzie dalej i jaki los czeka teraz beztroskie nasze dzieci, wnuki I prawnuki. Nigdy nie byłem pesymistą, lecz teraz niepokój, o ich przyszłość ogarnia mnie coraz bardziej.