5 kwietnia 2020

Uwielbiam samotne chwile nad czystym blejtramem, bielą kartki notesu, snującym się aromatem dobrej kawy i porannym śpiewem ogrodowego ptactwa. To najpiękniejsze i najważniejsze chwile w moich, jakże szybko przemijających, dniach codziennego życia. Czuję się wtedy jak dziecko, które zostało obdarzone pudełkiem słodyczy, a których w miarę czasu mniej. Zdaję sobie sprawę, że są coraz smaczniejsze w miarę ich ubywania. Staram się wydobyć, z tych, które mi pozostały, jak najwięcej smaku. Ba, jestem pewien, że te ostatnie będą słodsze i smaczniejsze, niż te, które już zjadłem.

Coraz bardziej uświadamiam sobie, coraz częściej zdaję sobie sprawę, że mamy tylko dwa życia. To drugie zaczyna się, gdy dociera do świadomości, że mam już tylko jedno, a jego czas, w obliczu tak szybko rozprzestrzeniającej się pandemii koronwirusa, jest zbyt krótki na zajmowanie się duperelami, czy znosić obecność absurdalnych ludzi czy przewiajających osobowości skłonnych do kłamstw i manipulacji. Szkoda czasu, aby zajmować się miernotami, czy też napompowanymi swoim ego. Nie chcę, nie mogę tolerować wszelkiej maści manipulatorów i oportunistów, a już najbardziej niepokoją mnie ludzie zazdrośni, którzy robią wszystko, aby zdyskredytować bardziej utalentowanych od siebie i zdolniejszych do większych osiągnięć.Omijałem i omijam ludzi dotknięrych obłędem moralnym, połączonym z pogardą dla pozostałych a mających odwagę posiadać swoje poglądy.