POEZJA2019-08-29T19:55:39+02:00

XXX ( nie boję się…)

Nie boję się zmartwychwstania

Nie wiem nawet czy wprzódy

umarłem, mój profil na fejsbooku

ma się całkiem nieźle.

Obawiam się, że nie będzie zbyt

głośno, ponieważ czytam powoli i

szeptem strony książki życia

Wyrzucam niewygodne akapity

zostawiam pauzy i przemilczenia

domysłom urzedników Boga

 

Nastanie  dzień, godzina i człowiek

taki jak ja znajdzie moją obskórną

Książkę i będzie żył zawartą w niej

przeszłością na chwilę a to moja

Nieśmiertelność i Zmartwychwstanie

XXX ( w nocy widziałem Mariana…

W nocy widziałem Mariana Jachimowicza,

Nerwowo przygładzał dłonią włosy,

mówił szybko i szeptem

z bladym uśmiechem na twarzy,

jakby chciał zdążyć przed ucieczką snu

„szukałem skamielin w bryłach węgla

w gablotach wałbrzyskiego muzeum

szukałem praśladów istnienia”

Cokolwiek oznaczał sen pewnym mi było

Tam w niebie, nie tu na ziemi

słowa leżą na kamieniu,

pod krzakiem czerwonego głogu,

pod zieloną igliwiem sosną.

Jak to dobrze, że Zdzisław zje z nami kolację

do wierszy podam czerwone wino

Czy tak się nazywasz jak to  miasto

wyludnione z wież wyciągowych kopalni

dawno już umarłych, gdzie”

Wybacz mi, że tak źle strzegłem Twoich wierszy

zamkniętych w dymiących koksowniach .

A, już sobie przypomniałem

to było w Wałbrzychu, ulica 22-Lipca, Asnyka, Cicha, Zielona,

Mydełkowa, Zapomniana 24, był jeszcze gabinet

z dużym biurkiem, ze starą kanapą i szufladą na wiersze

A, i jeszcze łóżko szpitalne w białej sali i

 

XXX (ognie brunatne…)

Ognie brunatne całą noc płonęły

Ognie niecnie okłamywanych prawd

W Radkowie biły dzwony bazyliki

Nazajutrz w słowach odwracanych

Nieporadnością zmąconych głów

Szukali znaczeń, w mroku zagubionych

I w zwątpieniu  i w nadziei słuchali

Otuchy słów księdza Gerharda

 

A On rzucając wezwanie nazistom

Ogniem słów mówił o Ojcu

By zasłonę zsunowszy z swoich oczu

Odkryli życie i śmierć w jednym obliczu

 

 

 

 

Kudowa Czermne – Bystrzyca Kłodzka

Wrzesień 2012 r.

 

 

Andrzej Niżewski

 

 

 

 

 

XXX (kim jest…)

Kim jest ów

Pochylony nad

Bielą kartki papieru

Siedzący człowiek

To nic ważnego

Gdy ulatują słowa snu

Śpiący poeta

OKNO

Nie pamiętam

Kiedy ostatni raz

Przeniknęło mnie

Ludzkie spojrzenie

Teraz pająk

Snuje sieć